Rozdział 1
Kochany pamiętniku !
Moje życie to lotnisko - raz w miesiącu -
i guwernantka zamiast szkoły...
Nazywam się Violetta ** Castillo i jestem
córką słynnej piosenkarki Marii Saramego.
Wszyscy wiedzą, że moja mama zmarła podczas
swojej ostatniej trasy koncertowej , gdy miałam
zaledwie pięć lat. Od tamtego czasu mieszkam
z moim ojcem, który jest odnoszącym sukcesy
biznesmenem . Wraz z nim podróżuję
z jednego miejsca w drugie, w zależności od tego , dokąd popchną go interesy .
Przez ostatnie lata mieszkaliśmy
w Madrycie, lecz teraz wracamy
do Buenos Aires, do domu, w którym się urodziłam. Ale kto wie , jak długo w nim zostaniemy...
Takie życie jest trochę smutne.
Nigdy nie mieszkamy w jednym miejscu
wystarczająco długo, żebym mogła
poznać przyjaciół czy zapisać się
do normalnej szkoły.
Dlatego jestem kształcona przez guwernantki ,
takie jak Panna Drętwa... przepraszam,
panna Elsa - kobieta twarda jak stal , o zerowym instynkcie macierzyńskim. Szkoda , że nie mamy większej rodziny.
Niestety mój ojciec nie ma rodzeństwa, a moja
matka miała tylko nas
- tatę i mnie. :)
Wychodzi na to , mój kochany pamiętniku ,
że jesteś moim najlepszym i jedynym
przyjacielem.....
************
Mama... prawie jej nie pamiętam, wszystko
co mi po niej pozostało , to stara fotografia ,
z którą nigdy się nie rozstaję. Tato prawie w ogóle
o niej nie mówi , nie wiem, czy to dlatego,
że nigdy nie ma czasu , czy też nadal jest to
dla niego zbyt bolesne . Wiem , że mnie kocha,
naprawdę , ale czasem bywa tak bardzo
nadopiekuńczy, że aż się duszę .
Violetta.
****
Moje nowe życie rozpoczęło się tuż po
przyjeździe do Buenos Aires. Byłam zmęczona
długim lotem z Madrytu i gdy tato otworzył
drzwi naszego domu , marzyłam tylko o łóżku.
Odechciało mi się jednak spać , gdy zobaczyłam
tych wszystkich ludzi zgromadzonych w holu.
Ramallo, prawa ręka taty, przywitał nas z wielkim
uśmiechem . Zaraz potem złapały mnie silne
ramiona Olgi , która mocno przytuliła.
- Violetta moja kruszynka!- zawołała niemal z płaczem. Olga to strasznie gadatliwa , ale niezwykle ciepła kobieta. Pracuje dla naszej rodziny, odkąd się urodziłam. Już dawno jej nie widziałam, ale pamiętam doskonale. Ucałowałam
ją i uściskałam. W końcu ktoś znajomy !
- Olgo ! Nawet nie wiesz , jak mi ciebie brakowało!
- Upiekłam twoje ulubione ciasto czekoladowe - odparła Olga ze łzami w oczach. - Och córciu !
Ależ ty urosłaś . Jesteś coraz bardziej podobna do mamy...
Nagle ktoś wyrwał mnie z jej ramion . Poczułam zapach drogich perfum.
- Jak się cieszę że cię widzę kwiatuszku ! -
wydarł się ktoś tuż przy moim uchu - Będzie -
my razem robić tyle rzeczy... Zabiorę cię na
zakupy , do fryzjera, do spa...!
Była to Jade , dziewczyna mojego ojca.
Młoda , ładna , z dobrej rodziny , ale strasznie lalusiowata . Trajkotała jak nakręcona i chyba sama nie rozumiała tego, co mówi. Wiedziałam, że uprzejmość wobec niej sprawiłaby tacie przyjemność , ale po tak długim locie nie miałam
ochoty udawać , że wszystko pasuje.
- Dusisz mnie - powiedziałam , gwałtownie się wyrywając.
- Córeczko proszę cię...
- Spokojnie , Germanie , to moja wina -
wyszczebiotała Jade, uwiesiwszy się na ramieniu mojego ojca. - Jestem po prostu taka podekscytowana urodzinami naszej małej...
Moje urodziny miały się odbyć następnego dnia i wraz z ojcem długo dyskutowaliśmy na ten temat . dlatego gdy usłyszałam, co powiedziała jade, z moich ust wyrwał się krzyk :
- Tato , mówiłam ci , że nie chce tych urodzin . Przecież nie mam tu żadnych przyjaciół !
Z twarzy ojca znikł uśmiech .
- Violetto , uspokój się....
- Nie tato. Ciągniesz mnie z kraju do kraju
i jeszcze zmuszasz do świętowania urodzin , na które wcale nie mam ochoty !
Spojrzałam wokół. Olga, Ramallo , panna Elsa ,
Jade , tato... Wszyscy patrzyli na mnie .
Miałam już tego dość.
- Nie wiem po co strzępie sobie język , skoro i tak nikt mnie nie słucha !
****
Gdy już wzięłam prysznic i zjadłam duży , kawałek pysznego ciasta czekoladowego , poczułam się dużo lepiej. Uznałam, że nadeszła chwila , abym spróbowała się zachować bardziej towarzysko. Schodząc , usłyszałam dźwięki muzyki , które doprowadziły mnie do kuchni , królestwa Olgi.
Jednakże gdy tylko podeszłam bliżej dobiegł mnie chłodny głos panny Elsy , która ją stroforowała:
Violetta nie może słuchać muzyki pop - mówiła - Pan German tego zakazał . Proszę o tym nie za pomnieć - Po czym zaczęła mnie głośno wołać :
- Violetto ! Gdzie jesteś ?
Wzięłam głęboki wdech i szybkim ruchem otworzyłam drzwi do kuchni.. a te uderzyły pannę Elsę, która stała już na nimi ! Moja guwernantka
straciła równowagę i przewróciła się pechowe się tak pechowo , że jej twarz wyglądała w czekoladowym torcie Olgi . Zapadła cisza. Panna Elsa podniosła się cała wysmarowana czekoladą.
Biedna Olga zagryzła wargi, żeby się nie roześmiać, ale ja nie mogłam się powstrzymać.]
- Czy jest smaczny ? - zapytałam.
Te słowa wywołały prawdziwą burzę i panna Elsa zaczęła wrzeszczeć :
- Moja cierpliwość się skończyła !
- To było niechcący panno Elso...
Po długim czasie kłócenia się z Panną Elsą poszłam się przejść...
Przechodziłam się po okolicy bez żadnego celu.
Stało się jednak , że to naprawdę nie był mój dzień , ponieważ wkrótce zerwała się ulewa .
Zaczęłam biec, ale jako że jestem dość niezdarna, wpadłam w kałużę i się pośliznęłam.
Już byłam przekonana , że się przewrócę , gdy nagle znikąd pojawił się ciemnowłosy chłopak.
'' ble , ble jaki brzydki '' pomyślałam . Przez kilka niekończących się sekund trwaliśmy tak w deszczu.
I w końcu pomógł mi wstać.
- Wszystko w porządku - zapytał.
- T... tak.. - wyjąkałam , wciąż półprzytomna.
- Jeśli coś cię boli , mogę cię zaprowadzić do szpitala...
- Nie dziękuję - odpowiedziałam .
Jego akcent był inny i w końcu poczułam, że jestem w stanie się odezwać , nie wychodząc na zbytnio nierozgarnietą.
- Jesteś Hiszpanem ? Wczoraj przyleciałam z Madrytu...
- I jak ci się podobał Madryt ? - zapytał z uśmiechem.
- Jest piękny.
- Tak jak ty.
Patrzyliśmy się na siebie , nie wiedząc co robić .
Lecz w końcu deszcz i ziąb przywróciły nad do rzeczywistości.
- Odprowadzić cie dokądś? Wyglądasz na zdezorientowaną...
- Przepraszam , muszę już iść... - rzuciłam za siebie.
Zrobiłam parę kroków i usłyszałam , jak woła :
- Poczekaj ! Nie idź jeszcze ! Mam na imię Tomas , a ty?!
Ale ja biegłam już do domu z mocno bijącym sercem i szerokim uśmiechem na ustach.
Gdy weszłam do domu do środka przez drzwi kuchenne , czekała na mnie niespodzianka: Ojciec przedstawił mi nową guwernantkę , była bardzo ładna dziewczynę o jasnych włosach...
Kiedy się zaczęła noc długo nie mogłam zasnąć, i to bynajmniej nie z powodu nowego łóżka. Do takich zmian byłam przyzwyczajona !
Przyczyną było coś innego . Deszcz uderzający w okno przypomniał mi o Tomasie - chłopaku , który trzymał mnie w swoich ramionach . Wciąż myślałam o naszym spotkaniu i nawet mi się wydawało , że czuję, jak jego ramiona mnie obejmują , a oczy intensywnie na mnie patrzą...
-------------------------------------------
Myślę , że się spodobało opowiadanie :)
M.
Super:)
OdpowiedzUsuńbardzo łądny ,Serio :)
Fajnie opisane i wogóle:)
Zapraszam do mnie:
http://mojezyciejestjakiejes.blogspot.com/
Bardzo ,bardzo dobre:)
OdpowiedzUsuńA ile to będzie miało rozdziałów?:)
Kama:)
Bardzo twoje opowiadanie przypadło mi do gustu<33333
OdpowiedzUsuńJest naprawdę dobre i bardzo długie jak na 1 rozdział:)
Mogę pisać w samych superlatywach;P
Fiona
ŚWIETNE!
OdpowiedzUsuńPIĘKNE!
EXTRA!
WSPANIAŁE!
Bardzo DŁUGI rozdział:)<33
OdpowiedzUsuńAle jest naprawdę świetnym rozdziałem:)
Nie mogę doczekać się 2 <33
Pozdrawiam!
Super<3
OdpowiedzUsuńJ.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń